- W czwartą niedzielę Wielkiego Postu, niedzielę Laetare, spotykamy się aby nadal intensywnie przeżywać dramat zbawienia - tymi słowami rozpoczął swoje czwarte rozważanie Ks. Jakub Jasiak. Tym razem rozważaliśmy kolejny uczynek miłosierdzia: strapionych pocieszać. Można to czynić na wzór Chrystusa, który w Getsemani pocieszał swoich uczniów poprzez: odwagę, święty pokój oraz modlitwę. - Pocieszajmy się nawzajem, a wtedy będziemy mniej strapieni, a bardziej spełnieni, bardziej miłosierni - zakończył kaznodzieja.

Poniżej cały tekst kazania.  

 

  „Strapionych pocieszać”

IV kazanie pasyjne

Kościół Parafialny pw. św. Jana Nepomucena

w Bochni

6 marca 2016

Umiłowani przez Boga Drodzy Bracia i Siostry,

W tym czasie, kiedy tak intensywnie przeżywamy dramat zbawienia, idziemy za Chrystusem, który jest pełen miłości i miłosierdzia. Niemal od czterech tygodni uczymy się od Niego miłości w praktyce, uczymy się okazywania miłosierdzia, spełniania uczynków miłosierdzia. Przez te niemal cztery tygodnie znajdowaliśmy się w Sali na górze, w Sali miłosierdzia w wieczerniku, gdzie Chrystus upomniał grzeszącego Judasza, pamiętając o zasadzie: wzruszenia, poznania i wolności; Chrystus również nieumiejętnych pouczył, pouczył Piotra,  dając mu swój czas, przykład i zrozumienie. I wreszcie tydzień temu mówiliśmy o  tym jak dobrze radzić wątpiącym, wątpiącemu Tomaszowi radził dobrze Chrystus poprzez wzmacnianie wiary, budowanie klimatu domu i wzajemną pomoc. A dziś, dziś drodzy Bracia i Siostry, Chrystus wyszedł z Wieczernika. Przeszedł przez potok Cedron ku Getsemani. Chrystus wraz z uczniami idą do ogrodu oliwnego, do ogrójca. Tam Chrystus będzie się modlił i przeżywał przed smak męki, jak podaje jeden z Ewangelistów „Chrystus zaczął odczuwać trwogę, tak iż zaczął pocić się krwią”, tam również uczniowie usną, pójdą spać w najbardziej dramatycznym momencie, tam wreszcie dokona się pojmanie i pierwsze uderzenia w Jego wątłe, Boże ciało.

Ale właśnie tu Chrystus, pomimo swojej wewnętrznej trwogi, właśnie tu w ogrodzie oliwnym udziela kolejnego uczynku miłosierdzia, udziela go względem wszystkich Apostołów, wszystkich, którzy z nim byli, ten uczynek bowiem dotyczy wszystkich: strapionych pocieszać.

Umiłowani przez Boga Drodzy Bracia i Siostry,

A więc jak mamy dziś strapionych pocieszać? Na to pytanie odpowiada nam Chrystus, który stoi przed kohortą żołnierzy, a więc przed pewnym  niebezpieczeństwem, którego i nam w życiu nie brakuje i pociesza swoich uczniów, którzy są wobec zastanej sytuacji zrezygnowani, pełni trwogi, są po prostu strapieni. Pochylmy się nad tą Ewangelią.

„Jezus wiedząc wszystko co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł: „Kogo szukacie?” Odwaga. Wobec człowieka strapionego trzeba mieć odwagę, trzeba mieć odwagę wyjścia naprzeciw Jego problemów. Jezus wychodzi naprzeciw. Nie unika problemu, nie udaje że go niema, nie opóźnia, a wychodzi naprzeciw. Odwaga w podejmowaniu decyzji i odwaga w niesieniu pomocy. My się bowiem nauczyliśmy często wobec naszych problemów milczeć. Udajemy, że ich po prostu niema, albo je banalizujemy: „Co to jest za problem?” Ale pamiętajmy, że jeżeli ktoś boryka się z czymś, nie może sobie  z czymś poradzić, to jest zawsze problem, i my musimy mieć odwagę to przyznać i wysłuchać, słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać… To proste? To nie jest łatwe. Zwłaszcza kiedy mam tysiące swoich problemów, a kto ich niema? Ale my nie możemy się ciągle bać o siebie. To znaczy nie chcieć słuchać, bo ja już nie mam siły, bo ja mam dość swoich problemów. Odwaga w zauważaniu problemu, słuchaniu i podejmowaniu. Odważnie podejmować wyzwania i problemy, prosić Boga o cnotę odwagi, mężności w tych strapieniach, które mam, być odważny, mężny i je po prostu przejść, nie uciekać, po prostu przejść. To trudne doświadczenie, ale od tego nie da się uciec. Odwaga jest nam dziś wszystkim potrzebna, odwaga w podejmowaniu trudnych tematów i zadań. A jednym z tematów, w którym potrzebujemy odwagi jest temat pracy, o którym Kościół starał się i stara mówić. Bowiem Kościół ma świadomość, że wzrastająca liczba strapionych dziś w Polsce to ludzie bez pracy, albo bez płacy. I tych strapionych także ktoś powinien pocieszać… Caritas, organizacje charytatywne… to za mało… ich powinni pocieszyć ci od których tworzenie miejsc pracy zależy. Rosnąca fala strapionych to ludzie na umowach śmieciowych, rosnąca fala strapionych to ludzie, którym się płaci tak jakby rodziny nie mieli, rosnąca fala strapionych to ludzie, o których myśli się jedynie w kategoriach zysku… Kościół zawsze będzie po stronie godności człowieka, człowieka ciężkiej pracy i słabej płacy… Kościół zawsze będzie wzywał do pocieszania takich strapionych… Do odważnego pocieszania, przez tych, którzy pocieszać powinni…

„Jeżeli więc mnie szukacie pozwólcie tym odejść” Spokój. Jezus nie boi się wziąć odpowiedzialności za uczniów, nie boi się tworzyć klimatu spokoju wśród uczniów, choć ten spokój nie będzie Go dotyczył. Tworzy prawdziwy klimat spokoju w samym centrum problemu, można powiedzieć, że kiedy problem narasta on uspokaja uczniów i bierze to na siebie. Z czego może wynikać owo strapienie wśród nas? Z braku wzajemnego osłaniania się przed problemami, z braku budowania klimatu spokoju, również w naszych rodzinach. A jak budować klimat spokoju? Przecież wszyscy mamy tyle zajęć, pracy, spraw, problemów. Nasze kalendarze i kalendarze naszych dzieci pękają w szwach… A niedziela? Drodzy Bracia i Siostry, sprawa niedzieli wraca nieustannie i nie jest to sprawa dotycząca jedynie katolików, wyznawców Chrystusa, ale jest to sprawa wszystkich. Wolna niedziela od handlu, zakupów, pracy, wolna niedziela od codzienności jest sprawą nas wszystkich. Nam po prostu jest potrzebny taki czas raz w tygodniu, czas w którym ja daje sobie święty spokój. Czas w którym rzec rzeczywiście odpoczywam z Bogiem i rodziną. Oczywiście pojawią się głosy: nas na to nie stać! Ale czy nas stać na załamania nerwowe i strapienia? My sami dochodzimy do jakiegoś szaleństwa, które zależy jedynie od nas. Do szaleństwa w którym zakupy, produkt, praca staje się ważniejsza od życia. A tymczasem Bóg stwarzał świat przez sześć dni, a siódmego odpoczął. Bóg odpoczął, Bóg odpoczął i dał nam przykład… Święty spokój oto droga pocieszania siebie nawzajem.

„Nie utraciłem żadnego z tych, których mi dałeś” Odpowiedzialność w modlitwie. Drodzy Bracia i Siostry my dużo inwestujemy w nasze życie, w życie naszych dzieci, kształcimy się, uczymy jeżyków, dbamy o zdrowie… a o ducha. Czy my inwestujemy w naszą duchowość, w nasze siły duchowe? I tu znów wraca temat braku czasu na codzienną modlitwę, bo tak rzeczywiście jest, często na jest trudno się skupić, trudno pomodlić, trudno zatrzymać. Ale pamiętajmy, że modlitwa to nie myślenie o Bogu! Modlitwa nie polega na jakimś abstrakcyjnym myśleniu o Bogu! Modlitwa równie nie polega na przemyśliwaniu problemów! A więc na czym ona w rzeczywistości polega? Na przedstawieniu Bogu mojej codzienności. Na przedstawieniu Bogu mojej codzienności, szarej i zwykłej. Na dzieleniu się z Bogiem moimi problemami i radościami. Na byciu z Nim. Bo my często tak chcemy się skupić na Bogu, że się nużymy, albo tak skupiamy się na naszych problemach, że to nas męczy jeszcze bardziej niż sam problem. A modlitwa to wolność, to chęć, to pewność, że z Bogiem przejdę wszystko, że Bogu mogę zaufać, że Bóg mnie kocha, że nie sprawi, że moje życie będzie bez problemów, ale mi pomoże. Modlitwa to silny uścisk delikatnej ręki Chrystusa. Będzie dobrze! – usłyszeć od najbliższych, albo od Boga.

Umiłowani przez Boga Drodzy Bracia i Siostry,

Czujmy się jak uczniowie, pocieszeni przez Boga, pocieszajmy się nawzajem poprzez odwagę, poszukiwanie pokoju oraz modlitwę, tak postępując na co dzień będziemy mniej strapieni, a bardzie spełnieni, bardziej miłosierni. Amen.